Tarnowska Nagroda Filmowa to nie tylko konkurs wybranych polskich filmów pełnometrażowych, ale także wiele atrakcyjnych imprez towarzyszących. Od szesnastu lat organizatorzy festiwalu przyznają co roku specjalną Tarnowską Nagrodę Filmową dla wybitnej osobistości rodzimej kinematografii za całokształt twórczości, stanowiący ważny wkład w jej rozwój. Wśród laureatów byli już wybitni reżyserzy, znakomici aktorzy, a także przedstawiciele innych profesji kinematograficznych. Kapituła TNF nagrodą tą uhonorowała dotychczas (w kolejności przyznania nagrody): Andrzeja Wajdę, Janusza Morgensterna, Tadeusza Konwickiego, Franciszka Pieczkę, Wojciecha Kilara, Danutę Szaflarską, Daniela Olbrychskiego, Wojciecha Pszoniaka, Andrzeja Seweryna, Jana Nowickiego, Agnieszkę Holland, Allana Starskiego, Witolda Sobocińskego, Janusza Gajosa, Janusza Majewskiego, Krzysztofa Zanussiego, Juliusza Machulskiego.
W tym roku ta prestiżowa nagroda trafi do reżysera Wojciecha Marczewskiego, a trzy filmy jego autorstwa wypełnią Prolog jubileuszowej edycji Tarnowskiej Nagrody Filmowej.
Reżyser odbierze nagrodę pienieżną i statuetkę Szczęścior autorstwa Sławomira Micka.
Wojciech Marczewski - Powrót do kina Wolność
Kiedy przed kilkoma miesiącami zaproponowano mi pełnienie roli dyrektora artystycznego Tarnowskiej Nagrody Filmowej, zastanawiałem się, co chciałbym w tym festiwalu zmienić. Tym, co jako pierwsze przyszło mi do głowy, była chęć większego zaakcentowania strony edukacyjnej. By obok projekcji filmowych w kinie Marzenie czy Amfiteatrze Letnim znalazło się też miejsce na spotkania czy warsztaty dla młodzieży. Wojciech Marczewski jest człowiekiem kojarzącym mi się z tymi dwiema płaszczyznami – filmem i edukacją – niemal w równej mierze. To nie tylko uznany polski reżyser, lecz także wybitny pedagog, który przez lata swojej zawodowej działalności wychował wielu cenionych filmowców. Jest w tym może odrobina symboliki, ale mam poczucie, że to idealny kandydat, by właśnie w tym momencie, w trakcie jubileuszu 35. edycji Tarnowskiej Nagrody Filmowej uhonorować go Nagrodą Specjalną za całokształt twórczości dla wybitnej osobistości rodzimej kinematografii.
Biografia Marczewskiego przekonuje, że edukacja to proces, w którym nie warto zamykać się w jednej szufladce. Zaraz po maturze rozpoczął studia w łódzkiej szkole filmowej, by po dwóch latach zrobić sobie przerwę na… studiowanie historii i filozofii. Odniósł się do tego w kontekście reżyserii, którą ukończył w 1969 roku (dyplom w 1998 roku), w jednym z wywiadów: „Poczułem, że ten zawód wymaga ode mnie jeszcze jednego elementu, którego – wiedziałem to na pewno – nie mam: bardziej sprecyzowanej osobowości, wiedzy, doświadczenia, że to jest zawód, w którym własny punkt widzenia, osobowość są być może najważniejsze”. Choć co ciekawe, jako miejsce, które go wyedukowało w głównej mierze, podaje w pierwszej kolejności Zespół Filmowy „Tor”, gdzie miał okazję trafić na takie postaci jak Stanisław Różewicz czy Jerzy Górzański.
Własny punkt widzenia i wyrazista osobowość to dla mnie kwintesencja twórczości naszego tegorocznego laureata. Autora intrygującego, nieoczywistego, a jednocześnie nieco osobnego. Tak było od jego pierwszych filmów, realizowanych w Studiu Małych Form Filmowych „Se-Ma-For” i Wytwórni Filmowej Czołówka, przez Zmory (1978), uznawane za jeden z ważniejszych polskich debiutów w kinie powojennym, Klucznika (1979) po Dreszcze (1981), Ucieczkę z kina Wolność (1990) oraz Weisera (2000). Do Dreszczy mam zresztą osobisty stosunek, bo to jeden z moich ulubionych polskich filmów w ogóle, do którego co kilka lat wracam i za każdym razem ta projekcja jest rodzajem wykraczającego poza samo dzieło filmowe doświadczenia.
Wojciech Marczewski za kamerą staje stosunkowo rzadko. „Filmy powinniśmy kręcić tylko wtedy, gdy wierzymy, że mamy do powiedzenia widzom coś naprawdę istotnego. A na to zazwyczaj potrzeba czasu i pewnie więcej – niż mam w sobie – pychy” – przekonuje. Przyglądając się każdego roku światowej produkcji i ogromnej filmowej nadpodaży, to podejście o tyle cenne, co rzadkie. Być może właśnie dlatego o filmach Marczewskiego cały czas się pamięta, nie tylko z uwagi na laury, które przez lata zdobywały, jak Srebrny Niedźwiedź w Berlinie, nagrody na festiwalach w San Sebastián, Burgos, Avoriaz czy Gdańsku/Gdyni.
Wiele czasu Marczewski poświęca na działalność pedagogiczną. Wykładał w Niemczech, Danii, Szwajcarii, Holandii, Wielkiej Brytanii, uczy w Polsce. Był opiekunem artystycznym fabularnych debiutów Jana Jakuba Kolskiego, Macieja Dejczera czy Marka Lechkiego. Oczkiem w głowie wydaje się dla niego założona wraz z Andrzejem Wajdą w 2002 roku – Wajda School. Miejsce, które bardziej przypomina jednak zespoły filmowe niż typową uczelnię wyższą. Takie, które stawia na rozwój, własny punkt widzenia i wyrazistą osobowość. Brzmi znajomo?
Kuba Armata
Fot.: IMDb.com